W skrócie
- Hutnictwo w UE boryka się z kryzysem spowodowanym wysokimi cenami energii i zalewem taniej stali spoza wspólnoty, głównie z Ukrainy.
- Rozważane są propozycje wprowadzenia 50-procentowych ceł oraz ograniczenia kontyngentów na stal importowaną spoza UE.
- Branża postuluje pilne wsparcie ze strony UE i niższe ceny energii, aby nie dopuścić do utraty tysięcy miejsc pracy.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Europejskie hutnictwo od dłuższego czasu pogrąża się w kryzysie spowodowanym wysokimi cenami energii i zalewem tańszej stali spoza obszaru wspólnoty.
- Przyczyny tej choroby są zdiagnozowane od dawna - to droga energia i zalew tańszej stali z zagranicy - mówi Interii Biznes Andrzej Karol, szef Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ "Solidarność", uczestnik europejskiego, hutniczego "nadzwyczajnego szczytu" zorganizowanego przez związkową centralę industriAll Europe i Eurofer (European Steel Association). Zdaniem związkowca, wciąż nie jest pewne, jakie cła mogłyby zostać nałożone przez Brukselę na stal sprowadzaną spoza wspólnoty i czy w ogóle dojdzie do wprowadzenia zaporowych taryf.
- Unijne młyny mielą powoli, więc pewnie poczekamy kilka tygodni na wyklarowanie propozycji ochrony stalowego rynku UE, a czas nagli - zwraca uwagę Andrzej Karol, zgadzając się z opinią, że wysokie taryfy celne byłyby dobrym początkiem procesu ratowania całej branży i tysięcy miejsc pracy.
Hutnictwo. Jest propozycja 50-proc. ceł na stal sprowadzaną do UE spoza granic wspólnoty
Interia Biznes potwierdziła jednak, że podczas spotkania industriAll Europe i Eurofer padły propozycje wprowadzenia 50-proc. ceł na stal sprowadzaną na teren UE poza kontyngentami i ograniczenie o 50 proc. samych kontyngentów. Już w przyszłym tygodniu (we wtorek) Bruksela (KE) ma przedstawić propozycję nowych barier, w tym wspomnianego 50-proc. cła. Co ważne, te "zapory" dotyczyłyby bez wyjątku wszystkich krajów dostarczających stal do UE. To istotne dla polskiego rynku, na który napłynęła prawdziwa rzeka taniej stali z Ukrainy. Koszty tej "stalowej pomocy" dla walczącego z rosyjskim agresorem kraju miały spocząć na barkach całej UE, ale to właśnie Polska okazała się dla Ukraińców najbliższym i najatrakcyjniejszym rynkiem zbytu.
Dość powiedzieć, że - jak wynika z danych Hutniczej Izy Przemysłowo-Handlowej (HIPH) - prawie połowa gotowych wyrobów stalowych skierowanych z Ukrainy na unijny rynek w ubiegłym roku trafiła do Polski (46 proc.). Szacuje się, że w ubiegłym roku trafiło na nasz rynek ponad 1 mln ton stali z Ukrainy, w większości w postaci wyrobów gotowych. Ukraińskimi produktami wypierającymi z rynku wytwory polskich hut są pręty zbrojeniowe oraz blachy w kręgach.
"W obecnej sytuacji polscy producenci nie są w stanie konkurować z ukraińskimi odpowiednikami, którzy nie ponoszą kosztów związanych z polityką klimatyczną ani regulacjami jakościowymi obowiązującymi w Unii Europejskiej. W efekcie krajowe huty tracą rynek, a zagrożenie dla miejsc pracy staje się coraz bardziej realne" - komentował odpowiadając na pytania Interii Mirosław Motyka, prezes HIPH. Dodajmy, że w tym roku przedłużono o kolejne trzy lata liberalne zasady sprowadzania stali z Ukrainy do UE - bez kontyngentów i ceł.
Potrzeba pilnych działań UE w obronie hut stali. "Zanim zgasną światła, zanim będzie za późno"
"Rekordowo wysoki poziom globalnej nadwyżki mocy produkcyjnych, w połączeniu z niekonkurencyjnymi cenami energii i surowców, pogrążył europejski sektor stalowy w kryzysie, narażając na utratę około 300 tys. miejsc pracy bezpośrednio i 2,3 miliona pośrednio" - tak, w być może nieco przesadnie alarmistycznym tonie, sytuację europejskiego hutnictwa przedstawiono podczas spotkania industriAll Europe i Eurofer.
Judith Kirton-Darling, Sekretarz Generalna industriAll Europe dopowiedziała, że stal jest "kręgosłupem europejskiej gospodarki", a jednak sektor ten znajduje się obecnie "u kresu wytrzymałości". Stąd żądania pilnych działań UE w celu ochrony branży i tysięcy miejsc pracy, "zanim będzie za późno". Henrik Adam, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Stali (EUROFER), dodał, że UE musi działać natychmiast i zdecydowanie, "zanim zgasną wszystkie światła" w dużej części unijnego przemysłu stalowego.
Eurofer podało też niepokojące dane: tylko w ubiegłym roku ogłoszono w sektorze hutniczym w UE 18 tys. zwolnień, a także ograniczono moce produkcyjne hut zlokalizowanych w krajach UE o rekordowe 12 milionów ton.
Nawiasem mówiąc, z wyliczeń Eurofer wynika, że w latach 2008-2023 moce produkcyjne europejskich hut spadły o 26 mln ton.
Wielkie piece gasną - polskie huty potrzebują taniej energii do "zielonej transformacji"
Zapora celna dla stali wlewającej się do UE spoza granic wspólnoty to tylko jeden, wciąż niepewny element ochrony dawniej wiodącego, dzisiaj umierającego europejskiego sektora przemysłowego. Europejskie (szczególnie polskie) hutnictwo dobijane jest przez wysoką cenę energii. Dla "zielonej" transformacji hut potrzebny jest tańszy prąd, bo hutnicza dekarbonizacja to w dużej mierze przejście z wielkopiecowego procesu wytopu stali na elektryczne piece łukowe. Produkcja stali w tych ostatnich nie będzie opłacalna przy drogiej energii.
- ArcelorMittal ma w planie budowę dwóch pieców elektrycznych w Dąbrowie Górniczej, ale przed rozpoczęciem inwestycji powstrzymują go ceny energii w Polsce - domyśla się Mirosław Nowak szef "Solidarności" w oddziale ArcelorMittal Polska w Dąbrowie Górniczej (dawna Huta Katowice). W rozmowie z Interią Mirosław Nowak przypomina, że były już nawet wskazane potencjalne miejsca lokalizacji nowych elektrycznych pieców, ale temat na razie przygasł.
- Jeden z dwóch wielkich pieców w naszej hucie został we wrześniu wygaszony i - choć koncern zapewnia, że jego działanie zostanie wznowione, jak tylko pozwolą na to warunki, jesteśmy szczerze zaniepokojeni przyszłością części surowcowej huty - tłumaczy Mirosław Nowak i przypomina, że trwają rozmowy o obniżeniu cen energii dla branż energochłonnych, w tym w szczególności dla hutnictwa.
- O niższych cenach prądu dla hut rozmawialiśmy w zlikwidowanym już i zlokalizowanym w Katowicach resorcie przemysłu, a teraz słyszymy jedynie zapewnienia, że rozmowy będą kontynuowane - mówi nam Mirosław Nowak.
Dodajmy, że w branży mówi się o cenie 250 zł za MWh, co byłoby ceną niższą niż ta, którą płacą gospodarstwa domowe.
Przywoływana wcześniej Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa potwierdza, że bez taniej energii nie uda się transformacja hutnictwa.
- Stała, gwarantowana cena dla przemysłu energochłonnego w Polsce pozostaje jednym z głównych postulatów do realizacji - komentuje HIPH.