Polacy w 2025 roku będą trzymać się za kieszenie. Wzrost pensji wyhamuje

Polska gospodarka urośnie w 2025 roku o 4 proc., a w 2026 r. wzrost PKB jeszcze przyspieszy - do 4,2 proc. - prognozują ekonomiści Banku Pekao. Motorem napędowym będzie wyraźny wzrost inwestycji samorządów, a także prognozowane przyspieszenie dużych inwestycji infrastrukturalnych. Ale statystyczny Kowalski nie będzie miał wielu powodów do radości - rok 2025 przyniesie wyraźny spadek realnych wynagrodzeń w Polsce, a stopy procentowe szybko nie spadną. Na boom konsumpcyjny nie ma co liczyć.

  • Polska gospodarka będzie się spisywać "na czwórkę" w 2025 i 2026 roku: wzrost gospodarczy będzie napędzało solidne przyspieszenie inwestycji o 8,5 proc. - uważają ekonomiści Pekao;
  • Za to konsumpcja będzie rosnąć w umiarkowanym tempie 3 proc. w tym i przyszłym roku. Nic w tym dziwnego - realny wzrost płac Polaków wyraźnie spowolni, a ostrożność i pesymizm konsumentów będą się utrzymywać;
  • Konsumenci w Polsce poczekają też trochę na obniżki stóp - według Pekao, nadejdą one dopiero w II połowie bieżącego roku;
  • Polska nie odczuje za to dużego wpływu ceł z USA, choć 2025 rok przyniesie wojny handlowe Donalda Trumpa z całym światem.

Reklama

Polska gospodarka urośnie o 4 proc. w 2025 r. i o 4,2 proc. w 2026 r. po wzroście o 2,9 proc. w ubiegłym roku - uważają ekonomiści Pekao. Jakie będą główne źródła tego wzrostu? 

Przede wszystkim w 2025 r. znacząco przyspieszą inwestycje, do czego przyczynią się nakłady sektora publicznego (inwestycje w drogi, koleje, energetykę, a także inwestycje samorządów) - przewidują ekonomiści w raporcie pt. "Inwestycyjny boom w czasach wojen handlowych. Prognozy na lata 2025-2026".

Doczekaliśmy się. W 2025 r. wreszcie odbiją inwestycje w Polsce

Co prowadzi ekspertów do tak optymistycznych wniosków, że piszą wręcz o "boomie"? Zacznijmy od dużych inwestycji infrastrukturalnych. We wzroście PKB powinny być już widoczne środki z KPO - odblokowane już ponad rok temu, ale jak dotąd zasilające "głównie fundusze celowe w Banku Gospodarstwa Krajowego" - piszą ekonomiści. "W międzyczasie trwały jednak konkursy i przetargi na spożytkowanie tych środków" - zauważają.

I tak, zarządcy sieci kolejowych (PKP PLK) i drogowych (GDDKiA) - którzy są drugim największym inwestorem w Polsce - rozstrzygnęli w ubiegłym roku przetargi na roboty projektowe i budowlane o niebagatelnej wartości 33,5 mld zł (wobec 17 mld zł rok wcześniej). Daje to powody, by sądzić, że nakłady inwestycyjne tych publicznych podmiotów w 2025 r. wzrosną. Ekonomiści zauważają, że wprawdzie nie wszystkie przetargi zdążą wejść w etap robót budowlanych, "ale 30-50 proc. wzrost nakładów inwestycyjnych GDDKiA oraz PKP PLK powinniśmy zaobserwować".

Państwo będzie inwestować w drogi i koleje, a w tyle nie pozostaną samorządy - które razem wzięte są największym inwestorem publicznym w Polsce. Zdaniem Pekao, mają one teraz "większą przestrzeń fiskalną na wzrost wydatków". "W 2025 będą beneficjentem dużej reformy dochodów oraz większej dostępności funduszy UE, zarówno KPO, jak i spójności" - czytamy w raporcie.

Na odbicie inwestycji prywatnych firm raczej nie ma co liczyć - ustabilizują się one na poziomie z 2024 r. (główną przeszkodą dla przedsiębiorców jest wciąż wysoki koszt kapitału - stopy procentowe pozostają wysokie). Ale i tak w końcówce 2025 r. wzrost inwestycji powinien być dwucyfrowy. W całym 2025 r. inwestycje powinny urosnąć o 8,6 proc., a w 2026 r. - o 8,2 proc.

Prognozy dla Polski na 2025 rok. Kowalski będzie trzymał się za kieszeń

Ważną składową PKB jest też konsumpcja. Według prognoz Pekao, tutaj wysokiej dynamiki wzrostu nie należy się spodziewać. Rok 2025 przyniesie bowiem wyraźny spadek realnych wynagrodzeń. Powodem takiego stanu rzeczy będzie utrzymująca się podwyższona inflacja (na 2025 r. średnioroczne CPI prognozowane jest na poziomie 4,5 proc. wobec 3,6 proc. w 2024 r.) i jednoczesny spadek (co prawda niezbyt szybki) tempa wzrostu wynagrodzeń nominalnych. 

Ekonomiści wskazują, że "początek roku przyniesie spadek dynamiki płac do około 8 proc. ze względu na wysoką bazę wywołaną hojną podwyżką płacy minimalnej sprzed roku" (było to aż 22 proc., w tym roku podwyżka minimalnego wynagrodzenia wyniosła zaś 10 proc.). Wprawdzie presja płacowa ma się umocnić w drugiej połowie roku (w związku z poprawą koniunktury i przyspieszeniem inwestycji oraz w odpowiedzi na uporczywą, utrzymującą się powyżej celu NBP inflację), ale "kierunek dynamiki płac jest jeden - w dół" (8,7 proc. średniorocznie w 2025, podczas gdy w 2024 r. płace urosły o 11,3 proc.) - prognozują eksperci. Dynamika realnych (skorygowanych o inflację) wynagrodzeń wyhamuje do 4 proc. r/r z niemal 8 proc., "co wyraźnie zmniejszy przestrzeń do dalszej odbudowy oszczędności konsumenta".

Zdaniem Pekao, polskie gospodarstwa domowe z końcem 2024 r. zakończyły etap dobrowolnej odbudowy oszczędności. Ale środki, które były dotąd odkładane na konta, nie będą raczej wydawane na bieżącą konsumpcję. Ekonomiści przypominają, że w historii zawsze było tak, że w okresach hamujących dochodów (np. w latach 2008-2012) spadała również dynamika konsumpcji - konsumpcję finansowały dochody bieżące Polaków niż oszczędności lub kredyt. "W 2025 r., przy wysokich stopach procentowych, nie zanosi się na zmiany" - twierdzą. W efekcie konsumpcja prywatna urośnie o 2,9 proc. w 2025 r. wobec 3 proc. w 2024 r.

Kiedy spadną stopy procentowe w Polsce? Trzeba uzbroić się w cierpliwość

Zdaniem Pekao, "prokrastynacja", a więc zwlekanie, to najlepsze określenie obecnej postawy Rady Polityki Pieniężnej. Sama RPP jest mocno podzielona co do tego, kiedy powinien rozpocząć się cykl luzowania polityki pieniężnej w Polsce, co oznacza, że decydujący głos będzie miał tutaj prezes NBP Adam Glapiński (jest on także przewodniczącym RPP i kiedy w 10-osobowej Radzie podczas głosowania jest remis, jego głos liczy się podwójnie). A ponieważ głośno wyraża on obawy, że odmrożenie cen energii z końcem września 2025 r. podbije inflację, to jeśli rząd nie przedstawi projektu ustawy przedłużającego ochronę odbiorców energii, prezes NBP może mieć "wygodny powód, aby nie głosować za obniżkami" stóp procentowych - uważają ekonomiści. W efekcie "przekłada to moment rozpoczęcia cyklu cięć co najmniej na II połowę 2025".

Jednak nawet przy niesprzyjających czynnikach makroekonomicznych (takich jak uporczywa inflacja bazowa, solidny wzrost PKB) nadejdzie taki moment, że projekcja inflacyjna NBP pokaże inflację poniżej celu banku centralnego w horyzoncie prognozy" - wskazują ekonomiści. "Zakładamy, że w lipcu (wraz z nową projekcją inflacyjną) skłoni to RPP do cięć stóp - łącznie o 100 punktów bazowych do końca 2025 r. (do 4,75 proc.) i kolejne 125 punktów bazowych w 2026 r. (do 3,50 proc.).

Wojny handlowe Donalda Trumpa a polska gospodarka

Polska gospodarka w 2025 i 2026 roku, tak jak cały świat, będzie mierzyła się ze skutkami wojen handlowych USA z praktycznie całym światem. "Donald Trump będzie nakładał wysokie cła szeroko - sądzimy, że rynki to bagatelizują" - piszą ekonomiści Pekao. Ale zarazem wskazują, że główną ofiarą wojen handlowych będą Chiny.  Europa według nich poniesie mniejsze straty na skutek amerykańskiego protekcjonizmu (rzędu 0,4 proc. PKB) i zamortyzuje je luzowaniem polityki pieniężnej - cięcia stóp procentowych mogą wynieść ok. 50 punktów bazowych.

"W przeciwieństwie do innych głównych gospodarek UE, Polska nie ma nadwyżki handlowej z USA. Możemy za to dziękować zakupom skroplonego gazu ziemnego" - zauważa Pekao. Jesteśmy jednak częścią UE, a więc wszelkie cła nałożone na unijnych producentów dotkną również nas. "Tym niemniej, niewielka skala eksportu do USA sprawia, że jakikolwiek wpływ ceł (zwłaszcza po korekcie o kurs) będzie zaniedbywalny" - pocieszają ekonomiści. 

Polski eksport ma za to inny problem. Jest nim utrzymujący się niewystarczający popyt na głównych rynkach, na które wysyłamy nasze produkty - polskie firmy o ból głowy przyprawia zwłaszcza słaba koniunktura w Niemczech. "W końcówce 2024 przeciętny wzrost PKB partnera handlowego Polski wynosił ok. 1 proc. r/r, znacząco poniżej średniej z lat 2010-19 (2,1 proc.). Według prognoz, 2025 przyniesie tylko jego częściową odbudowę, do 1,5 proc. r/r" - wskazują autorzy raportu. Jak dodają, obecnie wartość polskiego eksport do Czech, Niemiec i Wielkiej Brytanii jest o ponad 7 mld zł mniejsza niż potencjalna wartość w sytuacji, gdyby były kontynuowane trendy z lat poprzednich.

W 2025 r. wkład eksportu netto do polskiego PKB będzie ujemny - prognozują ekonomiści Pekao. Saldo rachunku bieżącego  (a więc rozliczenie transakcji kupna i sprzedaży towarów i usług dokonywanych z zagranicą) w 2025 r. ma, według nich, wynieść -0,3 proc. PKB, a w 2026 r. będzie to -0,5 proc. PKB.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wzrost PKB | Inflacja | prognozy | stopy procentowe | wzrost wynagrodzeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »