Prezydent Argentyny zachwalał kryptowalutę. Inwestorzy liczą straty
Prezydent Argentyny został nazwany "oszustem kryptowalutowym" w związku z ostatnimi wydarzeniami w kraju. Javier Milei w mediach społecznościowych zachwalał token kryptowalutowy o nazwie Libra. Po wystrzale wartości doszło do jej nagłego spadku, a to zaowocowało stratami dla tysięcy inwestorów. Biznesmen Dave Portnoy wskazał, że było to "największe oszustwo wszech czasów". Sam Javier Milei zaprzecza osobistym związkom z całym projektem. Wybrano już sędziego, który przyjrzy się zarzutom oszustwa postawionym prezydentowi.
Skandal z udziałem prezydenta Argentyny. Po zarekomendowaniu tokenu kryptowalutowego i wskazania, że to sposób na "stymulowanie argentyńskiej gospodarki" i późniejszego wycofaniu się z deklaracji, pojawiła się groźba impeachmentu. Cristina Kirchner, była prezydentka, wskazała, że sytuacja ta jest "skandalem przynoszącym wstyd na skalę międzynarodową".
Javier Milei ma spore problemy, które nie są obojętne nawet mimo ogromnego poparcia, jakim cieszy się wśród społeczeństwa. W Argentynie wybuchł skandal, a jego początkiem był wpis prezydenta opublikowany w piątek 14 lutego na platformie X należącej do Elona Muska, który nota bene wyraził aprobatę dla planów polityka na 2025.
Prezydent Argentyny postanowił zwrócić uwagę opinii publicznej na Librę. Kryptowaluta nie pozostała obojętna na wymowny wpis Javiera Milei, ale nie potrwało to długo. Polityk otwarcie zachwalał "prywatny projekt", którego celem jest nic innego, jak "stymulowanie argentyńskiej gospodarki poprzez finansowanie małych firm i przedsiębiorców".
Zachwalając inwestycje w token kryptowalutowy Libra, Javier Milei podkreślał, że "świat chce inwestować w Argentynie". We wpisie znalazł się również sam adres strony internetowej projektu. Ruch ten bardzo szybko odbił się na wartości kryptowaluty, która w momencie publikacji wpisu miała niemal zerową wartość.
Od zera do niecałych 5 dolarów amerykańskich wartości. Tak dynamicznie na ruch Javiera Milei zareagowała Libra. Trend ten utrzymał się tylko przez około trzy godziny. Później bowiem wartość kryptowaluty drastycznie spadła i ustabilizowała się na wartości kilku centów. Inwestorzy, którzy odpowiedzieli na apel i przewidywania prezydenta Argentyny sporo stracili, a mowa tutaj o tysiącach osób. Jak podaje portal next.gazeta.pl, w niektórych przypadkach straty opiewają na miliony dolarów.
Krach wartości Libry zbiegł się w czasie z usunięciem wpisu prezydenta z platformy X. Javier Milei w tłumaczeniach zastrzegał, że zrobił to po tym, jak zapoznał się ze szczegółami projektu, których nie znał, gdy publikował wcześniejsze informacje. Podkreślił jednocześnie, że "nie ma żadnego związku" z firmą stojącą za kryptowalutą i nie uczestniczył w jej rozwoju.
Dave Portnoy, amerykański biznesmen, odniósł się do działań prezydenta Argentyny. Stwierdził, że cała sytuacja to "największe oszustwo wszech czasów". Nie jest odosobniony w ostrych stwierdzeniach.
Jonatan Baldiviezo, jeden z prawników oburzonych całą sytuacją zadeklarował, że działania prezydenta były częścią współpracy mającej na celu popełnienie "nieokreślonej liczby oszustw". "W ramach tego nielegalnego stowarzyszenia popełniono przestępstwo oszustwa, a działania prezydenta miały w tym przypadku kluczowe znaczenie" - przekazał publicznie Baldiviezo. Należy zaznaczyć, że Krajowe Biuro Antykorupcyjne przeprowadzi dochodzenie w sprawie kryptowaluty Libra.
Sam Javier Milei nie czuje się winny całemu zamieszaniu. W wywiadzie dla kanału Todo Noticias wskazał, że nie ma nic do ukrycia i nie ma problemu z ujawnieniem, czy pokazaniem swojej twarzy mimo skandalu. "Ci, którzy weszli tam dobrowolnie, wiedzieli, w co się pakują. (...) Jako traderzy zmienności rozumieli związane z tym ryzyko" - dodał prezydent Argentyny.
Associated Press dodaje, że biuro prezydenckie stanęło w obronie polityka. On sam deklarował również, że całe zamieszanie to próba wykorzystania okazji do wykonania personalnego ciosu. "Prezydent udostępnił na swoim koncie osobistym wpis informujący o uruchomieniu projektu protokołu KIP, podobnie jak czyni to codziennie z wieloma przedsiębiorcami, którzy chcą uruchomić w Argentynie projekty mające na celu tworzenie miejsc pracy i przyciąganie inwestycji" - przekazało biuro Javiera Milei.
Cristina Kirchner piastująca w przeszłości fotel prezydentki Argentyny otwarcie nazwała obecną głowę państwa "oszustem kryptowalutowym". Libra może być dla Javiera Milei sporym problemem, gdyż na horyzoncie pojawiła się zapowiedź złożenia wniosku o impeachment prezydenta. Niemniej realne szanse na całą procedurę są nikłe, gdyż wymagałoby to zdobycia aż dwóch trzecich głosów w Kongresie.
Zapowiedzi opozycji nie pozostały bez echa. Jak podaje Associated Press, w niedzielę (16.02) argentyńscy prawnicy złożyli skargę na działania głowy państwa. Już w poniedziałek (17.02) wybrano sędziego, który przyjrzy się zarzutom oszustwa postawionym prezydentowi. Javier Milei i jego krótkotrwała promocja Libry trafi pod lupę Maríi Servini, szefowej Federalnego Sądu nr 1 w Buenos Aires. Co ważne, nie ma ona terminu końcowego dochodzenia w sprawie zarzutów.
Głos w całym skandalu zabrał również Hayden Davis, twórca Libry. W sobotę 15 lutego wskazał, że był doradcą Javiera Milei, a co więcej jego kryptowaluta i sam projekt miał poparcie ze strony prezydenta, co poddaje pod wątpliwość wcześniejsze deklaracje polityka. Hayden Davis wskazywał, że nagły krach wartości Libry to efekt tylko tego, że prezydent Argentyny w sposób nagły wycofał się z promocji projektu. Na korzyść tej wersji wydarzeń świadczy zauważenie przez agencję Bloomberg, iż w styczniu Hayden Davis i Javier Milei spotkali się w pałacu prezydenckim w Buenos Aires.
Agata Jaroszewska