Umowa podpisana, MON wyda 50 mln zł. "To jest kontrakt bardzo ważny"

Bezzałogowe "Tarantule" zasilą Wojsko Polskie. Umowa warta około 50 mln zł została oficjalnie podpisana w obecności Władysława Kosiniaka-Kamysza. W latach 2026-2027 żołnierze mają otrzymać 96 Mobilnych Bezzałogowych Pojazdów Rozpoznawczych, a to nie koniec warunków podpisanego kontraktu. - To jest kontrakt bardzo ważny - mówił minister obrony narodowej. Szef MON dodawał, że Polska potrzebuje siły do rozpędzenia przemysłu zbrojeniowego.

W piątek (07.03) w Warszawie doszło do podpisania umowy na dostawę Mobilnych Bezzałogowych Pojazdów Rozpoznawczych "Tarantula". Na wydarzeniu obecny był Władysław Kosiniak-Kamysz, ale także sekretarze stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej: Paweł Bejda i Cezary Tomczyk. - To jest kolejny kontrakt, który podpisujemy. To jest kontrakt bardzo ważny, bo spełniający kierunki naszego działania... te kierunki, które narzuciliśmy, nałożyliśmy na strategię obrony państwa polskiego - mówił szef MON.

Reklama

Wojsko dostanie "Tarantule", koszt liczony w milionach

Umowa na dostarczenie wojsku "Tarantuli" została oficjalnie podpisana. W latach 2026-2027 żołnierze mają otrzymać 96 Mobilnych Bezzałogowych Pojazdów Rozpoznawczych. Kwota kontraktu to około 50 mln zł, a sama umowa zawarta została między Skarbem Państwa - Agencją Uzbrojenia a Siecią Badawczą Łukasiewicz - Przemysłowym Instytutem Automatyki i Pomiarów (PIAP).

Jak wyjaśnia resort obrony, poza robotami PIAP dostarczy Siłom Zbrojnym RP 10 Zestawów Obsługowo-Naprawczych (ZON). Dodatkowo zostaną przeprowadzone testy pojazdów oraz szkolenia operatorów. Umowa przewiduje możliwość zwiększenia zamówienia do 130 MBPR. - Inwestujemy bardzo mocno w pojazdy bezzałogowe. Inwestujemy bardzo mocno w drony. Od stycznia tego roku budujemy pierwszy raz w historii Polski wojska dronowe, powstał Inspektorat Wojsk Dronowych. To jest absolutnie kluczowa sprawa dla polskiego bezpieczeństwa - podkreślał już po podpisaniu umowy szef MON.

Władysław Kosiniak-Kamysz nie krył potrzeby dalszych inwestycji

Umowa opiewająca na około 50 mln zł podpisana została w obecności szefa MON. Władysław Kosiniak-Kamysz, który w ostatnich dniach podkreślał znaczenie zwiększenia wydatków na obronność i zadowolenia z decyzji Unii Europejskiej dotyczącej zwiększenia inwestowania w przemysł zbrojeniowy na starym kontynencie, wskazywał, że "Tarantule" realnie wpłyną na bezpieczeństwo Polski.

- Polska potrzebuje ogromnych zdolności do produkcji dronów, dlatego też upatrujemy szansę funduszach z Unii Europejskiej. Dla polskich firm dla innowacyjnych przedsiębiorstw, które mają wspaniałe pomysły, dobre wynalazki, odkrycia i potrzebujemy siły do rozpędzenia tego przemysłu. Potrzebujemy zdolności do produkcji, potrzebujemy linii produkcyjnej. Potrzebujemy przebicia szklanego sufitu dla średnich i małych przedsiębiorstw. które mają pomysł, mają wspaniałe wynalazki, ale nie maja siły finansowej, żeby stworzyć linie produkcyjne - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.

Minister obrony narodowej wskazywał również, że "drony są kluczowe". Podczas konferencji padło także wskazanie, że inwestycje w przemysł zbrojeniowy jest konieczny i to dlatego Polska jako jedno z pierwszych państw przesuwa środki z Krajowego Programu odbudowy na rzecz programu modernizacji armii, bezpieczeństwa, rozwoju zdolności. - To jest coś, co na pewno będzie stanowić o rozwoju polskiego przemysłu, a później polskiej armii - dodawał szef MON.

Instytut, który podpisał umowę na "Tarantule" warte około 50 mln zł nie jest nowym wyborem ze strony państwowej. Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że Sieć Badawcza Łukasiewicz zajmuje się robotyką od 30 lat. - Pierwsze roboty dostarczył w dwutysięcznym roku dla Polskiej Policji, a teraz dostarcza roboty bezzałogowce dla Wojska Polskiego. Dzisiaj kupujemy "Tarantule" to są mobilne samobieżne pojazdy rozpoznawcze, czyli dron poruszający się robot poruszający się na lądzie, mający na celu rozpoznanie terenu terenu, mający dla wojska kluczowe znaczenie w zabezpieczeniu. (...) Kupujemy na dzień dzisiejszy 96 takich pojazdów, ale możliwość zwiększenia tego kontraktu jest do 130 - wyjaśnił Władysław Kosiniak-Kamysz.

Szef MON podkreśla, że wojsko musi być coraz silniejsze

Już wcześniej Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślał, że konieczne jest dalsze zwiększanie inwestycji w polską armię. Szef MON dodawał, że zmiana europejskiego kursu i stwierdzenie, że pieniądze powinny trafiać na rynek UE, a kraje nie powinny bagatelizować zagrożenia i potrzeby zwiększania obronności jest kursem cieszącym Warszawę. Podczas wcześniejszej konferencji prasowej w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz ponownie wyraził również zadowolenie, że Europa "się obudziła i chce się zbroić, bo widzi zagrożenia".

"Potrzebujemy europejskiego programu na rzecz zbrojeń, potrzebujemy bezpieczeństwa łańcucha dostaw komponentów do przemysłu zbrojeniowego, potrzebujemy niezależności europejskiego i polskiego przemysłu zbrojeniowego. (...) Tak postrzegam potrzebę integracji przemysłu państwowego i prywatnego. Jeżeli zostanie uruchomiony tak wielki program europejski, to muszą być też podmioty, które są w stanie zagospodarować te pieniądze, żeby one w żaden sposób nie zostały zmarnotrawione, żeby nie trafiły tylko do jednego czy dwóch państw w Europie, tylko żeby trafiły do Polski, trafiły do tych państw, które najwięcej robią i najwięcej ryzykują, i też mają największą odpowiedzialność za bezpieczeństwo flanki wschodniej NATO - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz podczas podczas Forum Polskiego Przemysłu Zbrojeniowego.

Czym są "Tarantule", na których dostawę podpisana została w piątek (07.03) umowa? Jak wyjaśnia MON, jest to Mobilny Bezzałogowy Pojazd Rozpoznawczy (MBPR), którego zadaniem jest zapewnianie prowadzenia rozpoznania bez konieczności wprowadzenia własnej siły żywej w bezpośredniej styczności wojsk, a także penetrację miejsc niedostępnych dla człowieka, przekazywanie danych z sensorów rozpoznawczych poprzez bezprzewodową transmisję danych audio i wideo do konsoli operatora. Dodatkowo Tarantule pozwalają na przemieszczanie się w różnym terenie, po drogach gruntowych, utwardzonych, bezdrożach oraz w terenie otwartym i zurbanizowanym (pokonywanie przeszkód pokroju gruzowisk, progów, schodów, krawężników). Konstrukcja MBPR powinna umożliwiać transport w przedziałach desantowych pojazdów wojskowych oraz przenoszenie przez pojedynczego żołnierza.

Agata Jaroszewska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »