Spis treści:
- Barbórka 2025. Od wojennej hossy do kryzysu: Trzy lata, które zmieniły branżę
- Nowelizacja ustawy górniczej. Dokument, który może zdecydować o być albo nie być kopalń
- JSW na ostrym zakręcie. Węgiel koksowy również w poważnym kryzysie
- Twarde liczby: Spadek wydobycia i rekordowo słabe wyniki finansowe
Choć 4 grudnia tradycyjnie przynosi górnikom uroczyste akademie, życzenia i chwilę wytchnienia, tegoroczna Barbórka ma wyjątkowo ciężki kontekst. Jak wynika z danych zaprezentowanych przez Polską Agencję Prasową, polskie górnictwo znalazło się w sytuacji, której skali nie przewidywano jeszcze kilka lat temu. Po okresie gwałtownej hossy, wywołanej wojną w Ukrainie i embargo na węgiel z Rosji, krajowe spółki węglowe doświadczają dziś bolesnego odwrotu: spadającego popytu, nadwyżki zapasów i rekordowo niskich przychodów.
Lawinowo rosnąca luka finansowa sprawia, że wzrok całej branży kieruje się ku nowelizacji ustawy górniczej. Projektowi, który ma nie tylko uporządkować proces wygaszania kopalń, ale też ochronić pracowników i zapobiec upadłości największych spółek.
Barbórka 2025. Od wojennej hossy do kryzysu: Trzy lata, które zmieniły branżę
Jak przypomina PAP, jeszcze trzy lata temu sytuacja polskiego górnictwa była zupełnie inna. Wysokie ceny surowca na rynkach międzynarodowych, kryzys energetyczny i ograniczona dostępność węgla, wywołana embargiem na rosyjski surowiec, sprawiły, że krajowe kopalnie przeżywały wyjątkowo intensywny okres. Rząd zdecydował się wtedy na szeroko zakrojony import, aby zapobiec niedoborom. Działanie to było wówczas uzasadnione, lecz dziś skutkuje ograniczeniem popytu na krajowy węgiel.
Spadek cen i zmniejszone zapotrzebowanie zaczęły działać jak efekt domina. Elektrownie odbierają mniej surowca, a indywidualni odbiorcy, zwłaszcza gospodarstwa domowe, znacząco ograniczyli zakupy. W efekcie spółki od miesięcy redukują wydobycie, a zwały pozostają przepełnione. Na koniec października zalegało na nich blisko 5,2 mln ton niesprzedanego węgla, podczas gdy rok wcześniej było to 5,9 mln ton.
Zmniejszająca się sprzedaż i ostre załamanie cen doprowadziły do tego, że przychody spółek węglowych topnieją w tempie, którego nie rekompensują - jak dotąd - ani wcześniejsze oszczędności, ani dopłaty wynikające z obowiązującej ustawy górniczej. Skala wsparcia nie jest mała, gdyż umowa społeczna z 2021 r. przewidywała możliwość dopłat sięgających nawet 100 mld zł do 2049 r., by osłonić proces wygaszania górnictwa węgla energetycznego. W 2025 r. dopłaty zaplanowano na 9 mld zł, natomiast na 2026 r. 5,5 mld zł.
Nowelizacja ustawy górniczej. Dokument, który może zdecydować o być albo nie być kopalń
W takich realiach nowelizacja ustawy górniczej staje się kluczowym narzędziem dla przyszłości sektora. Przygotowany przez resorty przemysłu i energii projekt przeszedł 7 listopada pierwsze czytanie i trafił do pracy w sejmowej komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych, która zajęła się nim 3 grudnia.
Wiceminister energii Marian Zmarzły jednoznacznie podkreślił na posiedzeniu komisji, że ustawa jest "niecierpliwie oczekiwana przez całe środowisko górnicze: spółki, związki zawodowe i samorządy lokalne". Ma ona "wesprzeć odchodzących pracowników sektora poprzez kompleksowe świadczenia osłonowe", a także "umożliwić samodzielną likwidację kopalń przez spółki górnicze, ułatwić zagospodarowanie pokopalnianych terenów i docelowo ograniczyć dopłaty do funkcjonowania kopalń".
Planowane wejście w życie nowelizacji 1 stycznia 2026 r. ma znaczenie nie tylko symboliczne. Tego dnia rozpoczyna się likwidacja kopalni Bobrek należącej do Węglokoksu Kraj oraz łączenie ruchów Bielszowice i Halemba w kopalni Ruda w PGG. To także data graniczna dla samej PGG: jeśli ustawa nie zostanie przyjęta na czas, 20 stycznia spółka musi spłacić 2,5 mld zł zobowiązań wobec ZUS i PFR. Jak zaznacza PAP - bez nowelizacji oznaczałoby to jej upadłość.
Według oceny skutków regulacji koszt likwidacji kopalń w ciągu najbliższej dekady wyniesie 11,275 mld zł. Z urlopów górniczych ma skorzystać 3,5 tys. pracowników, a z urlopów dla pracowników zakładów przeróbki węgla 240 osób. Rząd deklaruje, że mimo braku notyfikacji programu pomocowego przez Komisję Europejską, zamierza respektować zapisy umowy społecznej w kluczowych obszarach: utrzymania zatrudnienia, wynagrodzeń i horyzontu funkcjonowania kopalń.
JSW na ostrym zakręcie. Węgiel koksowy również w poważnym kryzysie
Trudności dotykają nie tylko segmentu węgla energetycznego. Jak informuje PAP, także produkcja węgla koksowego znajduje się w głębokim dołku. Jastrzębska Spółka Węglowa, największy europejski producent, od wielu miesięcy odczuwa efekty spadających cen węgla koksowego i koksu. Straty narastają, a spółka ostrzega przed ryzykiem utraty płynności.
Skala problemu widoczna jest w danych o funduszu stabilizacyjnym. Jeszcze w marcu 2024 r. JSW miała tam 5,7 mld zł, a ostatnio jedynie 100 mln zł. Z tego powodu zarząd, 27 listopada, zdecydował o wypłacie nagród barbórkowych oraz ekwiwalentu za 2025 r. tylko do 30 proc. należnych świadczeń. Rozpoczęto także proces restrukturyzacji zatrudnienia. Z prawie 20 tys. pracowników JSW już blisko 4 tys. nie ma gwarancji zatrudnienia, a liczbę etatów możliwych do ograniczenia oszacowano na 1 tys.
Sytuacja JSW sprawiła, że na końcowym etapie prac nad ustawą spółkę dopisano do grona podmiotów, które również będą mogły korzystać ze świadczeń osłonowych. Z urlopu górniczego może skorzystać tam 3 tys. pracowników, a z urlopu dla pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla - 103 osoby (przy zatrudnieniu ponad 32 tys. osób na koniec 2024 roku).
W tle pojawiły się też głosy domagające się objęcia ustawą prywatnej kopalni PG Silesia. Jej właściciel zapowiedział grupowe zwolnienia 754 osób, jednak Ministerstwo Energii sprzeciwiło się rozszerzeniu ustawy, wskazując na prywatny charakter zakładu i trwającą restrukturyzację, które uniemożliwiają przyznanie pomocy publicznej.
Twarde liczby: Spadek wydobycia i rekordowo słabe wyniki finansowe
Raporty katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu przedstawiają pełny obraz skali kryzysu. W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2025 r. krajowe wydobycie wyniosło 35,3 mln ton węgla, wobec 36,3 mln ton rok wcześniej, 39,7 mln ton w 2023 r. i 43,8 mln ton w 2022 r. Sprzedaż osiągnęła poziom 35 mln ton, porównywalny z rokiem 2024 (34,3 mln), lecz znacznie niższy niż w latach 2023 i 2022 (odpowiednio 37,7 mln i 44,2 mln ton).
Jeszcze bardziej wymowne są dane finansowe za trzy kwartały 2025 r.:
- 6,176 mld zł straty netto
- 6,401 mld zł straty operacyjnej
- 24,554 mld zł przychodów, w tym 14,718 mld zł ze sprzedaży węgla
- 31,297 mld zł kosztów, z czego 29,035 mld zł to koszty operacyjne
- EBITDA: - 3,946 mld zł
- marża brutto: - 44,3 proc.
- rentowność netto sprzedaży: - 34,2 proc.
Choć w 2024 r. wyniki były jeszcze słabsze (strata netto ponad 9,2 mld zł), obecny rok pokazuje, że odbicie nie nadchodzi. W Polsce działa dziś 17 kopalń węgla kamiennego, które w trzy kwartały wydobyły 30,8 mln ton surowca, w tym 21,8 mln ton węgla energetycznego i 9 mln ton węgla koksowego. Wydajność na pracownika wyniosła 449 ton, a zatrudnienie spadło do 71,7 tys. osób, wobec 74,7 tys. rok wcześniej.
Barbórka 2025 jest więc momentem wyjątkowo gorzkiego bilansu. Dane pokazują branżę na ostrym zakręcie, z poważnymi problemami rynkowymi, napiętą sytuacją finansową spółek i niepewnością pracowników. Od decyzji ustawodawców zależeć może, czy górnictwo przejdzie uporządkowaną transformację, czy stanie w obliczu niekontrolowanego załamania. W tym roku święto górników nie przynosi odprężenia, raczej mobilizację przed najtrudniejszymi miesiącami od lat.













