W skrócie
- PiS rozważa wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego w wysokości 500 zł dla każdego dorosłego, co może kosztować budżet nawet 224 mld zł rocznie.
- Eksperci wskazują na ryzyka makroekonomiczne, w tym wzrost deficytu, presję na inflację i potencjalne pogorszenie finansowania usług publicznych.
- Propozycja wzbudza kontrowersje z powodu wysokich kosztów, ograniczonych efektów w walce z ubóstwem czy faktu, że znaczna część środków trafi do najbogatszych.
- W finansowaniu propozycji pomóc miałaby m.in. likwidacja kwoty wolnej od podatku.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Na październikowej konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości "Myśląc Polska" były prezes Giełdy Papierów Wartościowego Marek Dietl zaproponował wprowadzenie powszechnego świadczenia pieniężnego, zbliżonego do bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) dla dorosłych obywateli. Świadczenie miałoby wynosić 500 złotych i być elementem radykalnego uproszczenia systemu podatkowego.
Jak można się domyślać, koszty propozycji szacowane są w miliardach złotych. Częściowo pokryć miałaby je likwidacja kwoty wolnej od podatku.
Bezwarunkowy dochód podstawowy PiS pochłonąłby miliardy złotych
Wprowadzenie dochodu podstawowego w wysokości 500 złotych, przyjmując ostatnie szacunki Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) dotyczące ludności, kosztowałoby budżet państwa nawet 224 mld złotych rocznie - wylicza dla Interii Biznes Mateusz Michnik, analityk ekonomiczny Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Dla porównania, w przyszłym roku z budżetu państwa w sumie mamy wydać 918,9 mld złotych.
- Jest to ogromna kwota, która obciążyłaby system finansów publicznych i mogłaby doprowadzić do zmniejszenia nakładów na inne wydatki państwa - ocenia ekspert. W konsekwencji mogłoby to oznaczać np. zmniejszenie finansowania usług publicznych jak edukacja albo ograniczenie 800 plus.
- Zwolennicy tego rozwiązania mówią, że dochód częściowo się zwróci w postaci wyższych wpływów z podatku VAT. Należy jednak zauważyć, że Polska ma drugi największy deficyt w UE - w przyszłym roku wyniesie on 6,1 proc. PKB. W naszych warunkach taki program finansowany byłby zapewne z większego deficytu, co tylko zwiększy skalę wypierania inwestycji prywatnych oraz zwiększy presję inflacyjną - komentuje Michnik.
W ocenie analityka FOR trudno jest przewidzieć wpływ na rynek pracy - może on dawać stabilność niektórym pracownikom, ale też osłabić bodźce do pracy. - Przyznam, że nie widzę wielu zalet takiego rozwiązania: w obecnych warunkach możemy racjonalnie kierować pomoc publiczną do najbardziej potrzebujących. Taki program jest bardzo ryzykowny makroekonomicznie - ocenia Michnik.
Dochód podstawowy z warunkami. Dwa scenariusze
Wprowadzenie BDP w kwocie 500 zł miesięcznie dla każdej osoby dorosłej to wydatek w wysokości 181,5 mld zł - wyliczają z kolei Anna Bownik, Michał Brzeziński oraz Leszek Morawski, eksperci z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, w raporcie przekazanym Interii Biznes.
Eksperci analizują dwa scenariusze wprowadzenia rozwiązania. W przypadku jednoczesnej likwidacji kwoty wolnej od podatku, to koszt ok. 91,5 mld zł (ok. 2,3 proc. PKB Polski w 2025 r.)
W drugim scenariuszu - obok wprowadzenia BDP i likwidacji KW, założono również podwyższenie podstawowej i obniżonych stawek VAT o 4 pkt proc. Po wprowadzeniu tego działania rząd mógłby liczyć na wzrost dochodów o ok. 45,1 mld zł i zmniejszenie kosztów reformy do ok. 46,3 mld zł, czyli 1,2 proc. planowanego PKB w tym roku.
Jak zauważają autorzy raportu, o skali omawianej propozycji świadczy też to, że koszt drugiego scenariusza odpowiada prawie 1/4 planowanego na 2026 r. rocznego planu finansowego NFZ, przekracza o ok. 10 proc. planowany na 2025 r. budżet na naukę i szkolnictwo wyższe, a także stanowi 45 proc. tegorocznych publicznych środków na finansowanie systemu oświaty.
500 złotych dochodu podstawowego. Tyle można realnie zyskać
Zdaniem ekspertów wprowadzenie BDP w niewielkim stopniu wpłynie na ubóstwo i nierówności dochodów wśród społeczeństwa. "Znaczna część środków (w scenariuszu 2 ponad 17 mld zł) trafia do bogatszej dochodowo połowy polskiego społeczeństwa" - stwierdzono. Najbardziej skorzystałyby jednak rodziny wielodzietne, z dużą liczbą osób, co wynika z "hojności" BDP.
W scenariuszu pierwszym wszystkie grupy społeczne zyskują na zmianach, ale w różnym stopniu. Najmniej - osoby z dwóch dolnych decyli, których dochody rosną przeciętnie o 400-450 zł miesięcznie. Największe nominalne korzyści trafiają do gospodarstw ze "środka" - z 3., 4., 6. i 8. decyla - gdzie wzrost dochodów wynosi 600-650 zł miesięcznie. W ujęciu procentowym reforma jest wyraźnie progresywna: pierwsza grupa decylowa notuje 15,3 proc. wzrostu dochodu, podczas gdy najbogatsza - mniej niż 3 proc.
W scenariuszu drugim korzyści najmniej zamożnych zmniejszają się o ok. 35 proc. Zamiast 400-450 zł zysku miesięcznie otrzymaliby oni 250-300 zł. Dla pierwszego decyla oznacza to wzrost dochodów o ok. 10 proc., a dla drugiego - o 7 proc. względem stanu sprzed reformy. W środku rozkładu sytuacja staje się bardziej zróżnicowana: podwyżka VAT obniża część korzyści - np. osoby z trzeciego decyla tracą 26 proc., a z trzeciego od dołu nawet 41 proc. korzyści względem scenariusza pierwszego. Mimo to właśnie "środek" nadal zyskuje najwięcej: w trzecim decylu dochód może wzrosnąć nawet o 480 zł miesięcznie (ok. 8,8 proc.). W wyższych decylach wzrost wynosi 180-300 zł.
Scenariusz drugi pozostaje progresywny. Najbiedniejsze 30 proc. społeczeństwa może liczyć na wzrost dochodów o 7-10 proc., osoby ze "środka" - o 3-6 proc., a 30 proc. najzamożniejszych - przeciętnie o 2,5 proc.
Wydatki "szwedzkie", finansowanie "anglosaskie"
Jednak w analizie czytamy, że w sytuacji niedofinansowania służby zdrowia i nauki, w obliczu rosnących nierówności edukacyjnych oraz wyzwań fiskalnych związanych ze starzeniem się polskiego społeczeństwa, "należy uznać, że dodatkowe wsparcie dochodowe dla osób, które nie są biedne, nie powinno być priorytetem polityki publicznej".
"(...) Reforma ta wzmacnia niekorzystny model rozwoju, w którym ambicje wydatkowe są "szwedzkie", natomiast gotowość do ich stabilnego finansowania - "anglosaska", co prowadzi do zbyt wysokich i niezbilansowanych transferów gotówkowych kosztem dobrej jakości dóbr publicznych" - dodano.
Wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego to jedynie propozycja programowa w dokumencie PiS. Wśród polityków największej formacji opozycyjnej wątpliwości budzi zarówno koszt przedsięwzięcia, jak i społeczna akceptacja dla likwidacji kwoty wolnej. Do tego Polacy mają coraz częściej wyrażać niepokój o stan finansów publicznych - to efekt m.in. rosnącego deficytu i zadłużenia. Wszystko to może utrudnić ewentualną próbę przeforsowania zmiany.
Sebastian Tałach
















