Spis treści:
- Test PIP już na starcie wywołuje dyskusję
- Narzędzie pomocnicze, nie tarcza ochronna
- Reformy i pierwsza fala kontroli od 2026 r.
- Stanecki: Reforma nie jest wymierzona w elastyczne formy współpracy
- Pracodawcy czekają na ostateczny kształt testu
Rynek pracy od lat balansuje między elastycznością a stabilnością, a granica między etatem a współpracą cywilnoprawną bywa dla firm i pracowników równie ważna, co nieoczywista. Zapowiadane zmiany w nadzorze nad zatrudnianiem wzbudzają więc naturalne zainteresowanie i skłaniają do pytań o to, jak nowa regulacja wpłynie na codzienne funkcjonowanie przedsiębiorstw. Coraz wyraźniej widać, że nadchodzące miesiące będą dla wielu organizacji czasem przygotowań do nowych, bardziej wymagających standardów kontroli.
Test PIP już na starcie wywołuje dyskusję
Jak ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna", Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) opracowała zestaw 40 pytań, które mają pomóc w ocenie, czy w konkretnej sytuacji powinna obowiązywać umowa o pracę, czy forma cywilnoprawna. Jest to jedna z pierwszych konkretnych inicjatyw w ramach szerzej zapowiadanej reformy, lecz już na etapie roboczego dokumentu budzi liczne wątpliwości ekspertów.
Specjaliści cytowani przez gazetę podkreślają, że przygotowane pytania nie zawsze odzwierciedlają praktykę rynku, a także nie w pełni nawiązują do aktualnego orzecznictwa sądów pracy.
Krytyka dotyczy również proporcji tematycznych. Prawie jedna czwarta pytań skupia się na wynagrodzeniu, podczas gdy kwestia kierownictwa pracy, kluczowa dla zdefiniowania stosunku pracy, została potraktowana zbyt skrótowo. Taka struktura dokumentu może utrudnić jednolitą interpretację i rodzi pytania o skuteczność testu w realnych kontrolach.
Narzędzie pomocnicze, nie tarcza ochronna
Z informacji "DGP" wynika, że lista pytań nie stanie się formalnym, obowiązującym dokumentem. "To nie będzie dokument, którym można się obronić przed kontrolą. (…) Inspektor pracy zachowa pełne prawo do weryfikacji rzeczywistego stanu faktycznego. To wyłącznie narzędzie pomocnicze" - wyraźnie zaznaczył w rozmowie z redakcją Główny Inspektor Pracy, Marcin Stanecki.
Oznacza to, że test ma pełnić funkcję materiału orientacyjnego, a nie podstawy do wiążących rozstrzygnięć. Inspektorzy nadal będą opierać swoje decyzje na analizie warunków wykonywania pracy, a przedsiębiorcy nie mogą traktować zestawienia jako "złotej instrukcji" chroniącej przed konsekwencjami.
Reformy i pierwsza fala kontroli od 2026 r.
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje również, że wraz z początkiem 2026 r. PIP otrzyma zupełnie nowe kompetencje, które znacząco zwiększą wpływ tej instytucji na rynek pracy. Inspektorzy będą mogli przekształcać umowy cywilnoprawne w umowy o pracę, jeśli w trakcie kontroli ustalą, że warunki wykonywania obowiązków wskazują na typowy stosunek pracy.
W ramach przygotowań do tych zmian planowanych jest 200 kontroli celowanych, skoncentrowanych wyłącznie na sprawdzeniu, czy nie dochodzi do obchodzenia etatów poprzez wykorzystywanie zleceń lub kontraktów w sytuacjach, w których faktycznie powinna obowiązywać umowa o pracę. Jest to jedna z najbardziej zdecydowanych inicjatyw PIP w ostatnich latach.
Reforma obejmuje również zwiększenie liczby zatrudnionych w Inspekcji o 360 osób. Rozbudowa kadr ma umożliwić skuteczną realizację nowych zadań i skrócić czas reakcji w sprawach dotyczących nieprawidłowego zatrudniania.
Stanecki: Reforma nie jest wymierzona w elastyczne formy współpracy
Skala potencjalnych zmian jest ogromna. Z danych GUS cytowanych przez "DGP" wynika, że na koniec września 2024 r. w Polsce 2,43 mln osób pracowało na podstawie umów zlecenia lub podobnych form prawnych. Tak duża liczba pracowników sprawia, że każda modyfikacja uprawnień kontrolnych PIP może mieć istotny wpływ zarówno na firmy, jak i na tempo formalnych przekształceń umów.
W wywiadzie dla money.pl Marcin Stanecki podkreślał, że nowe przepisy mają usprawnić proces dochodzenia praw, a nie doprowadzić do masowego wymuszania etatów tam, gdzie współpraca cywilnoprawna jest zasadna.
Wskazywał na praktyczne problemy, z jakimi obecnie boryka się Inspekcja. "Nowe przepisy są odpowiedzią na dotychczasową sytuację, gdy składając pozew do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy, inspektor musi nastawić się na proces trwający 2-3 lata" - mówił Marcin Stanecki
Zwracał również uwagę na potrzebę zachowania rynkowej elastyczności. "Przecież są sytuacje, kiedy takie samozatrudnienie czy umowy cywilnoprawnej są w pełni racjonalne i uzasadnione. (…) Studenci też preferują umowy cywilnoprawne, nie chcą się wiązać" - dodawał.
To podejście pokazuje, że PIP nie planuje jednolitej ofensywy wobec wszystkich form zatrudnienia niezwiązanych z etatem, lecz chce ograniczyć nadużycia, które dziś często trudno udowodnić.
Pracodawcy czekają na ostateczny kształt testu
Z informacji "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że 40-punktowy test może jeszcze zostać zmodyfikowany. Ostateczna wersja dokumentu będzie miała istotne znaczenie dla firm planujących przygotowanie procedur zgodnych z nowym sposobem kontroli. Wciąż jednak nie wiadomo, jakie elementy pozostaną w projekcie, a które zostaną usunięte lub dopracowane.
Rynek pracy stoi więc przed okresem intensywnego monitorowania zmian i adaptacji do nowych regulacji. Reformy PIP zapowiadają się jako jeden z najważniejszych projektów regulacyjnych najbliższych lat, a ich skutki mogą kształtować relacje między pracodawcami a pracownikami w sposób bardziej przejrzysty, ale też bardziej wymagający.











