W skrócie
- Nowa propozycja finansowania Kościołów zakłada likwidację Funduszu Kościelnego i wprowadzenie dobrowolnego odpisu 2 proc. podatku na wybraną wspólnotę religijną.
- Zmiana ma przynieść oszczędności dla budżetu państwa oraz umożliwić większą przejrzystość i wolność wyboru dla podatników.
- Według autorów reforma może zwiększyć wpływy dla instytucji religijnych nawet pięciokrotnie, ale budzi kontrowersje społeczne związane z finansowaniem religii.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Finansowanie Kościołów i związków wyznaniowych to temat, który od lat wywołuje w Polsce żywe dyskusje. System, który obecnie funkcjonuje, ma swoje korzenie w historycznych uwarunkowaniach i jest stałym elementem budżetu państwa. Jednak rosnące oczekiwania społeczne dotyczące przejrzystości, wolności wyboru i sprawiedliwości skłaniają do poszukiwania nowych rozwiązań. Propozycja dobrowolnego odpisu podatkowego, która właśnie trafiła do Senatu, może być początkiem istotnej zmiany w tym obszarze.
Nowa era finansowania Kościołów - od przymusu do wyboru
Polska od lat korzysta z Funduszu Kościelnego, czyli mechanizmu, który przez dekady pozwalał na stabilne finansowanie Kościołów i związków wyznaniowych. Kwota około 260 mln zł rocznie jest jednak odciągana z budżetu państwa i obciąża wszystkich podatników - bez względu na ich wyznanie, czy brak wiary. To właśnie ten historyczny i, jak podkreśla autor najnowszej petycji, "przestarzały" model, stał się punktem wyjścia dla propozycji radykalnej zmiany.
Autor petycji, której tekst trafił do Senatu 30 września 2025 r., postuluje całkowitą likwidację Funduszu Kościelnego i zastąpienie go systemem dobrowolnego odpisu podatkowego na rzecz Kościołów i związków wyznaniowych. "Każdy podatnik PIT miałby prawo zadeklarować w rocznym zeznaniu podatkowym przekazanie 2 proc. swojego podatku na wybraną wspólnotę religijną wpisaną do rejestru MSWiA" - czytamy w petycji, która ponownie porusza temat tzw. podatku od wiary.
To rozwiązanie daje podatnikom pełną swobodę - nikt nie byłby zmuszany do wspierania Kościoła, jeśli tego nie chce. Wystarczyłoby nie zaznaczyć odpisu, aby cały podatek trafił do budżetu państwa. To krok w stronę wolności sumienia i szacunku dla różnorodności światopoglądowej.
Jak działać ma system dobrowolnego odpisu?
Proponowany system opiera się na deklaracjach wiernych, którzy mogą zdecydować, czy i kogo chcą wspierać finansowo. Koszty administracyjne tego mechanizmu mają ponosić same Kościoły i związki wyznaniowe poprzez prowizję dla aparatu skarbowego, szacowaną na 2-3 proc. od przekazywanych kwot.
Państwo miałoby jedynie pełnić rolę operatora technicznego i gwaranta transparentności, co zdaniem autora petycji sprawia, że rozwiązanie jest neutralne budżetowo. Oznacza to, że państwo nie dokładałoby ani złotówki - jedynie obsługiwałoby transfer środków zadeklarowanych przez podatników.
System miałby zapewnić stabilne i nowoczesne źródło finansowania, uzależnione wyłącznie od realnego zainteresowania i woli podatników. "Proponowany system odpisu podatkowego na Kościoły i związki wyznaniowe jest rozwiązaniem sprawiedliwym (nie obciąża niewierzących), neutralnym budżetowo oraz potencjalnie korzystnym dla Kościołów, które mogą liczyć na wielokrotnie większe wpływy" - podkreśla autor.
Zyski dla Kościołów i budżetu - realne czy utopijne?
Najważniejszym argumentem przemawiającym za zmianą jest potencjał wzrostu wpływów dla Kościołów i związków wyznaniowych. Obecnie Fundusz Kościelny wynosi około 260 mln zł rocznie. Autor petycji wylicza, że jeśli nawet 5 milionów wiernych zdecyduje się na przekazanie 2 proc. swojego podatku, środki mogą wzrosnąć co najmniej pięciokrotnie.
Taki wzrost byłby efektem bezpośredniego zaangażowania wiernych, którzy samodzielnie decydują o wsparciu. Przejrzystość finansowania i większa kontrola nad środkami powinny zwiększyć zaufanie do całego systemu.
Dla budżetu państwa oznacza to oszczędność około 260 mln zł rocznie, ponieważ państwo nie musiałoby finansować Funduszu Kościelnego z własnych środków. Równocześnie, koszty obsługi systemu byłyby pokrywane z prowizji pobieranej od przekazywanych pieniędzy, co eliminuje dodatkowe wydatki.
Dlaczego obecny model budzi kontrowersje?
Finansowanie Kościołów z budżetu państwa to temat budzący od lat spore emocje. Autor petycji zwraca uwagę, że system Funduszu Kościelnego obciąża wszystkich podatników "niezależnie od ich wyznania lub światopoglądu". To rodzi pytania o sprawiedliwość i neutralność państwa wobec różnych przekonań.
Propozycja dobrowolnego odpisu podatkowego ma rozwiązać ten problem, zapewniając pełną wolność wyboru. Nie jest to jednak nowa idea - wzorcem są niemieckie rozwiązania, gdzie tzw. Kirchensteuer działa od dekad, choć w Polsce autorzy chcą uniknąć formalnych obowiązków, które tam mogą budzić napięcia społeczne i prawne.
"System niemiecki, choć funkcjonuje od wielu dekad, wiąże się z koniecznością formalnego występowania z Kościoła i obciążaniem budżetu państwa rolą inkasenta. W Polsce taki mechanizm mógłby wywołać niepotrzebne konflikty społeczne i konstytucyjne wątpliwości" - argumentuje petytor.
W petycji dotyczącej nowego pomysłu na "podatek od wiary" pojawia się wezwanie do szybkich prac legislacyjnych nad nowelizacją kluczowych ustaw, w tym o podatku dochodowym, finansach publicznych oraz regulujących stosunki państwa z Kościołami, aby system mógł zacząć funkcjonować już od 2026 lub 2027 roku.
Co dalej z "podatkiem od wiary"?
Petycja, choć wniesiona przez osobę fizyczną, porusza temat o fundamentalnym znaczeniu społecznym i ekonomicznym. Została skierowana do Komisji Petycji Senatu i czeka na dalsze procedowanie.
Jej los może zaważyć na przyszłości finansowania instytucji religijnych w Polsce, wpływając na budżet państwa, relacje społeczne i prawa obywateli.
Nie pierwsza taka inicjatywa, "podatek od wiary" pojawia się niemal regularnie
To nie pierwszy raz, gdy ktoś próbuje przestawić finansowanie Kościołów na nowe tory. W czerwcu 2025 roku do Senatu trafiła petycja, która od razu wzbudziła emocje - zarówno społeczne, jak i medialne. Tym razem chodziło nie o odpis podatkowy, lecz o comiesięczny podatek w wysokości aż 8 proc. wynagrodzenia. Pomysł zakładał, że osoby wierzące same deklarowałyby przynależność religijną, a następnie z ich wypłaty automatycznie potrącane byłyby środki przekazywane do zarejestrowanych związków wyznaniowych - na wzór niemieckiego systemu Kirchensteuer.
Tyle że w tym przypadku stawka była naprawdę konkretna - 8 proc. z każdej pensji to nie symboliczna kwota. I choć autor petycji podkreślał, że system byłby w pełni dobrowolny, a osoby niereligijne mogłyby zadeklarować ateizm i uniknąć opłaty, sama konstrukcja pomysłu wywołała gorącą debatę.
Dokument trafił do komisji, ale już na starcie stał się twardym testem społecznej cierpliwości wobec tematów finansowania religii. Propozycja z września 2025 roku - ta z 2-procentowym odpisem podatkowym - może więc wydawać się bardziej umiarkowana. Ale i ona wpisuje się w ten sam, coraz częściej podnoszony głos: czy i jak długo państwo powinno jeszcze finansować Kościoły z pieniędzy wszystkich obywateli?
Agata Siwek